Batory w operacji Torch

Pobyt w tym porcie trwał zaledwie kilkanaście godzin, i po wyokrętowaniu przywiezionych wojsk, a zabraniu rannych i chorych „Batory” powrócił do Szkocji. Tym razem postój statku trwał blisko miesiąc, bo od 26 stycznia do 24 lutego. Podczas ostatniego rejsu „Batory” doznał różnych uszkodzeń i dlatego musiał być poddany naprawom trwającym trzy tygodnie (m. in. usunięto różne defekty maszyn i ponownie naprawiono uszkodzoną windę kotwiczną). Po dokonaniu wspomnianych napraw statek przyjął nowy kontyngent żołnierzy przeznaczonych na front afrykański i 24 lutego 1943 roku wyruszył z ujścia Clyde w ponowny rejs do portów algierskich. „Batory” szedł oczywiście w konwoju, który bez żadnych godnych wzmianki wydarzeń przebył całą trasę i 4 marca przybył do Oranu. Tam wyokrętowano część przywiezionych żołnierzy, następnego zaś dnia — po zawinięciu do Algieru — resztę kontyngentu. Z rannymi i chorymi, zabranymi w obu portach, statek wyruszył 8 marca do Gibraltaru, skąd po krótkim postoju udał się w drogę powrotną do Szkocji. W dniu 14 marca „Batory” rzucił kotwicę w ujściu Clyde. Ten rejs zakończył udział „Batorego” w operacji „Torch”, jak kryptonimowo nazwano aliancką inwazję w Afryce Północnej. Wszystkie podróże odbyte w ramach tej operacji, zwłaszcza zaś pierwsza, której celem było wysadzenie oddziałów desantowych, miały pomyślny przebieg. Szczęście dopisywało polskiemu statkowi nie tylko podczas samych rejsów i operacji desantowej, ale i wówczas, kiedy po drugim rejsie do Algieru „Batory” został tam niecelnie zaatakowany przez nieprzyjacielski samolot torpedowy. Raz więc jeszcze okazało się, iż naszemu największemu statkowi w pełni dopisuje pomyślność i że pływa on pod „szczęśliwą gwiazdą”. Podobnie zresztą miało być w kolejnej operacji inwazyjnej, jaką alianci zaplanowali znowu w basenie śródziemnomorskim.

Ten wpis został opublikowany w kategorii Bez kategorii. Dodaj zakładkę do bezpośredniego odnośnika.

Dodaj komentarz