Zawsze skorzy do działania piraci z Gotlandii odpowiedzieli pozytywnie na to wezwanie. Już jako korsarze Hanzy i przy jej poparciu atakowali duńskie okręty, wiele z nich rabując i zatapiając. W hanzeatyckich portach —szczególnie Roztoce i Wyszomierzu — korsarze zbroili okręty, werbowali załogi, chronili się w czasie sztormów i dzielili łupy po szczęśliwej wyprawie. W tym też czasie ukształtowała się nowa nazwa bałtyckich piratów. Zaczęto ich nazywać Vitalienbriider, czyli bracia witalijscy. Nazwa ta prawdopbdobnie pochodzi od francuskiej nazwy formacji wojskowej, której obowiązkiem było zaopatrywanie żołnierzy w żywność. Na morzu poczęto tak nazywać statki, które zaopatrywały flotę i porty w żywność (vitażlleurs). Na Bałtyku słowo to posłużyło jako nazwa pirackiego bractwa. Bracia witalijscy w pełni zasłużyli sobie na swe miano. Ich działania na rzecz Hanzy nie ograniczały się jedynie do atakowania okrętów należących do królowej Małgorzaty. Polecono im także dostarczać żywność od oblężonego Sztokholmu. Nie mogąc wprost sforsować silnej blokady złożonej z licznych okrętów duńskich, korsarze uciekali się do podstępu. Część z nich wdawała się w otwartą walkę z wrogimi okrętami, reszta — korzystając z zamieszania i porannych mgieł — przemykała się do oblężonego portu dostarczając żywność oblężonym. Szybko jednak skończyły się dobre stosunki z miastami hanzeatyckimi. W 1395 roku walczące strony zawarły pokój, Albrecht został uwolniony, a Sztokholm oddany Hanzie. Piraci stali się niepotrzebni i jak dawniej zaczęto ich prześladować. Znowu zjazdy kupców zrzeszonych w związku Hanzy poczęły wydawać zalecenia ścigania i tępienia rozbójników morskich. Ci jednak byli coraz silniejsi i lepiej uzbrojeni, a na ich czele stali zdolni i zaprawieni w bojach wodzowie. Szerokim echem na Bałtyku rozniosła się wieść o zajęciu Wismaru przez Stórtebekera i Godeke’a Michelsa. Zdobyli oni silnie obwarowane miasto, a z miejskiego ratusza uwolnili kilku towarzyszy, dając jeszcze raz dowód swej solidarności, którą podkreślać będą twórcy późniejszych legend.
Wcześniej jeszcze, w 1393 roku, bracia witalijscy zniszczyli Bergen, gdzie znajdował się bogaty kantor Hanzy oraz spalili kilka innych mniejszych miast. Hanza zareagowała na tę zuchwałość wyprawą zbrojną do kryjówki i zimowiska piratów — Gotlandii. Wyprawa ta, w której wzięło udział 35 okrętów i 3 tysiące żołnierzy, zakończyła się niepowodzeniem. Podobny skutek odniosła ekspedycja wysłana przez królową Małgorzatę. Udało jej się jednak skłonić do zorganizowania następnej wyprawy przeciwko piratom wielkiego mistrza zakonu krzyżackiego Ulricha von Jungingena. Zakon krzyżacki stał wówczas u szczytu swej potęgi i dumny mistrz rozglądał się za nowymi tere-nami ekspansji. Wystawił on w Gdańsku flotę złożoną z 84 okrętów, na które zaokrętowana 4 tysiące żołnierzy. Tym razem bez trudu zdo-byto Visby i wyrzucono witalijczyków z Gotlandii (1398). Rozproszeni piraci stali się łatwą zdobyczą okrętów Hanzy i po dwóch latach Bałtyk został z nich całkowicie oczyszczony. Ci, którzy nie zostali schwytani i ścięci, uciekli na Morze Północne, gdzie na wyspie Helgoland próbowali założyć nowe gniazdo i odnowić swą dawną świetność. Jednakże rejony te leżące w pobliżu najsilniejszych miast Hanzy — Hamburga i Bremy — nie były dla nich zbyt sprzyjające. Już w 1400 roku doznali kolejnej porażki w czasie napadu na Fryzję.
W roku następnym ponieśli ostateczną klęskę, a ich przywódcy — Godeke Michels i Klaus Stórtebeker — zostali schwytani i straceni na rynku w Hamburgu.